Spotkanie 1. - Boże, mój Boże, szukam Ciebie

Cele spotkania + wprowadzenie dla animatora

Piątkowe spotkanie jest bezpośrednią odpowiedzią na konferencję, w której mówiliśmy o zatrzymaniu się i zastanowieniu się nad tym jak wygląda nasze poszukiwanie sensu. To niemal godzinne spotkanie jest trochę krótsze od pozostałych, ale równocześnie niezbędne dla rozpoczęcia rekolekcji i stworzenia owocnej współpracy wewnątrz grupy. Postaramy się rozwinąć myśl zawartą w konferencji i popatrzeć nie tyle na nasze poszukiwanie, co odnaleźć jego przyczynę i zastanowić się nad samą rolą poznawania w naszym życiu. Postaramy się także zobaczyć czym są i jak wyglądają nasze oczekiwania. Część dzieleniowa nie może zająć całego spotkania, więc proponujemy wyłącznie jedną, dwie propozycje. Zastosowaniem tego spotkania będzie dobre wejście w modlitwę wieczorną i całe rekolekcje.

Niniejszy konspekt zawiera wiele elementów, które mogą być przytoczone przez animatora jako zaproszenie do przebycia wspólnej drogi. Przygotujmy się do tego, żebyśmy sami dobrze mogli opowiedzieć o naszych doświadczeniach w odniesieniu do poszczególnych elementów konspektu. Tyczy się to zwłaszcza części dotyczącej rozczarowania sobą, Bogiem, wiarą. Musimy być wiarygodni. Potwierdźmy treść tego konspektu naszą historią.

Cele spotkania:
  • Zapoznanie się i zawiązanie wspólnoty małej grupy.

  • Przyjrzenie się rzeczom, których poszukujemy oraz tym, które już odkryliśmy.

  • Przypomnienie tego, że Duch Święty pomaga nam w poszukiwaniu Boga.

  • Przygotowanie do modlitwy wieczornej.

Modlitwa i ewentualne sprawy organizacyjne

Informacja

Zwróćmy uwagę, że być może nie dla wszystkich uczestników taka praktyka spotkań w małej grupie będzie jasna, więc w razie czego nie zapomnijmy zaznaczyć tak podstawowych kwestii jak np. to, że nie krytykujemy i nie oceniamy tego co ktoś mówi, że dzielimy się, a nie odpowiadamy wg klucza, albo że to czym się dzielimy, zostaje między nami.

Spotkanie możemy rozpocząć jakąś formą integracji, która od razu wprowadzi nas w temat. Możemy przedstawić się w taki sposób: “Nazywam się… zajmuję się… Trzy rzeczy, których oczekuję to…”

Odwieczne pragnienie

Z oczekiwaniem nieodłącznie związane będzie pragnienie poszukiwania. Katechizm Kościoła Katolickiego rozpoczyna się w sposób bardzo znamienny: „Pragnienie Boga jest wpisane w serce człowieka, ponieważ został on stworzony przez Boga i dla Boga. Bóg nie przestaje przyciągać człowieka do siebie i tylko w Bogu człowiek znajdzie prawdę i szczęście, których nieustannie szuka” (n. 27).

Zastanówmy się nad tym w jaki sposób pragnienie Boga zobrazowane jest w naszym życiu.

Przeczytajmy:

Boże, mój Boże, szukam Ciebie
i pragnie Ciebie moja dusza,
ciało moje tęskni za Tobą,
jak ziemia zeschła, łaknąca wody.
W świątyni tak się wpatruję w Ciebie,
bym ujrzał Twoją potęgę i chwałę.

—Ps 63, 2-3

  • W jaki sposób dostrzegam tęsknotę za Bogiem w moim życiu?

  • Gdybym mógł porozmawiać z Bogiem jak z przyjacielem, który wrócił z długiej podróży, co bym mu powiedział?

  • Jaki “głód” najczęściej towarzyszy mi w sprawach duchowych? (wiedzy, prawdy, sensu?)

„Fizyczne pragnienie wyraża pragnienie czegoś, ale tak silne, że umieramy, jeśli jesteśmy tego pozbawieni”. Słowa św. Teresy z Avila z “Drogi doskonałości” pozwalają nam zrozumieć, dlaczego pragnienie i głód, pierwsze i najważniejsze doświadczenie bytu fizycznego, stały się uniwersalnym symbolem pragnienia i głodu przede wszystkim duchowego (mówimy na przykład „głód wiedzy”.

W tym miejscu możemy dostrzec jak idealnie łączą się dwa światy - fizyczny i duchowy: rano jestem głodny i spragniony, a od świtu moją duszę – mówi Psalmista – szarpie pragnienie Boga, źródła mojego wewnętrznego życia. Dlatego czuje się on jak wyschła ziemia, której spękania są jak otwarte gardła i usta wzdychające do ożywczej wody.

“Oczekiwanie bez działania to parodia nadziei”

—autor nieznany

Często nadużywamy słowa “nadzieja” do opisywania rzeczywistości kompletnie z nadzieją niezwiązanej - to są czasem raczej pobożne życzenia, bezsensowne oczekiwania. Chcielibyśmy, aby rzeczywistość wokół nas uległa zmianie, poprawie. Rzadko jednak zakładamy, że będzie to wymagało naszej aktywności. Nasze zdrowie nie ulegnie poprawie, jeśli nie zaczniemy o siebie dbać. Nasza relacja z Bogiem nie nabierze nowego wymiaru, jeżeli nie zaczniemy o tę relację zabiegać.

Należy podkreślić, że pragnienie zmiany albo wiąże się z aktywnością i zmianą rzeczywistości, albo na zawsze pozostanie w sferze marzeń i niespełnionych pragnień.

Pragnienie - poszukiwanie - aktywność

Aktywność, która będzie efektem poszukiwania Boga prędzej czy później doprowadzi nas do momentu, w którym będziemy rozczarowani rzeczywistością. Rozczarowanie to efekt, który osiągamy, kiedy nasze oczekiwania zostają boleśnie zweryfikowane.

Warto w tym momencie podkreślić, że rozczarowanie będzie obowiązkowym elementem na drodze do prawdy. Na drodze naszej relacji z Bogiem rozczarowania będą nam się przytrafiały. Postarajmy się wykorzystać do lepszego poznania zarówno Boga jak i siebie.

Na początku przyjrzyjmy się samemu słowu “rozczarowanie”. Czyż nie jest ono ciekawe? Oznacza ono nie mniej ni więcej lecz pozbawienie czaru, magii.

Przeczytajmy:

Tego samego dnia dwaj z nich byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej sześćdziesiąt stadiów* od Jerozolimy. Rozmawiali oni z sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali z sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były niejako na uwięzi, tak że Go nie poznali. On zaś ich zapytał: «Cóż to za rozmowy prowadzicie z sobą w drodze?» Zatrzymali się smutni. A jeden z nich, imieniem Kleofas, odpowiedział Mu: «Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach stało». Zapytał ich: «Cóż takiego?» Odpowiedzieli Mu: «To, co się stało z Jezusem Nazarejczykiem, który był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu; jak arcykapłani i nasi przywódcy wydali Go na śmierć i ukrzyżowali. A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela. Tak, a po tym wszystkim dziś już trzeci dzień, jak się to stało.

—Łk 24,13-21

  • Czego doświadczam w momencie rozczarowania?

  • Czy częściej jestem rozczarowany sobą czy Bogiem?

  • Uczniowie szli do Emaus tego samego dnia, w którym kobiety i inni uczniowie poszli do grobu. Co nam mówi ten fragment?

Droga do Emaus jest symbolem naszej drogi wiary: Pismo Święte i Eucharystia są niezbędnymi elementami spotkania z Panem. Również my przychodzimy często na niedzielną Mszę Świętą z naszymi troskami, trudnościami i rozczarowaniami… Czasami wszystko nas dobija, a my wychodzimy z tego smutni do naszego „Emaus”, odwracając się plecami do planu Boga. W kościele wita nas Liturgia Słowa: Jezus wyjaśnia nam Pisma i rozpala na nowo w naszych sercach płomień wiary, a w Komunii daje nam moc. Warto zwrócić uwagę na fakt, że kiedy uczniowie dotarli do Emaus, Jezus chciał iść dalej. To uczniowie zachęcili go, aby z nimi pozostał. Dla nas to znak, że Jezus nie narzuca się ze swoją obecnością, to my musimy go zaprosić i przyjąć.

Rozczarowania są normalną reakcją na trudną sytuację, w której się znaleźliśmy. Na szczęście sytuacja ta niebawem się skończy. Dobrze jest uzmysłowić sobie, że w wieczności, nie będzie już okazji do wielbienia Boga w stanie rozczarowania. Wykorzystajmy szansę, by dziękować i czcić Boga, gdy sprawy wyglądają źle!

Warto tutaj wspomnieć o tym, że możemy wyróżnić dwa rodzaje rozczarowania i chyba oba są niezbędnym krokiem, abyśmy uświadomili sobie gdzie jesteśmy na naszej drodze do Boga.

Pierwszym rozczarowaniem jest sytuacja, w której sytuacja się zmienia, ale kompletnie nie po naszej myśli.

Przeczytajmy

Gdy Jan usłyszał w więzieniu o czynach Chrystusa, posłał swoich uczniów z zapytaniem: Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać? Jezus im odpowiedział: Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi.

—Mt 11,2-6

oraz opcjonalnie:

Zobaczył Bóg czyny mieszkańców Niniwy, że odwrócili się od swojego złego postępowania. I ulitował się Bóg nad niedolą, którą postanowił na nich sprowadzić i nie zesłał jej. Nie podobało się to Jonaszowi i oburzył się. Modlił się przeto do Pana i mówił: «Proszę, Panie, czy nie to właśnie miałem na myśli, będąc jeszcze w moim kraju? Dlatego postanowiłem uciec do Tarszisz, bo wiem, żeś Ty jest Bóg łagodny i miłosierny, cierpliwy i pełen łaskawości, litujący się nad niedolą. Teraz Panie, zabierz, proszę, duszę moją ode mnie, albowiem lepsza dla mnie śmierć niż życie». Pan odrzekł: «Czy uważasz, że słusznie jesteś oburzony?» Jonasz wyszedł z miasta, zatrzymał się po jego stronie wschodniej, tam uczynił sobie szałas i usiadł w cieniu, aby widzieć, co się będzie działo w mieście. A Pan Bóg sprawił, że krzew rycynusowy* wyrósł nad Jonaszem po to, by cień był nad jego głową i żeby mu ująć jego goryczy. Jonasz bardzo się ucieszył [tym] krzewem. Ale z nastaniem brzasku dnia następnego Bóg zesłał robaczka, aby uszkodził krzew, tak iż usechł. A potem, gdy wzeszło słońce, zesłał Bóg gorący, wschodni wiatr. Słońce prażyło Jonasza w głowę, tak że osłabł. Życzył więc sobie śmierci i mówił: «Lepiej dla mnie umrzeć aniżeli żyć». Na to rzekł Bóg do Jonasza: «Czy słusznie się oburzasz z powodu tego krzewu?» Odpowiedział: «Słusznie gniewam się śmiertelnie». Rzekł Pan: «Tobie żal krzewu, którego nie uprawiałeś i nie wyhodowałeś, który w nocy wyrósł i w nocy zginął. A czyż Ja nie powinienem mieć litości nad Niniwą, wielkim miastem, gdzie znajduje się więcej niż sto dwadzieścia tysięcy ludzi?

—Jn 3,10 i 4,1-11

Jan Chrzciciel też był głęboko zaniepokojony i rozczarowany zachowaniem Jezusa. Sposób, w jaki Jezus wypełniał misję Mesjasza, daleki był od tego, czego Jan nauczał, gdy chrzcił u wód Jordanu. W więzieniu przeżywa swoistą próbę wiary, która całkowicie go oczyszcza i jeszcze bardziej przybliża do serca Boga. Pamiętajmy też, że Jan Chrzciciel jest rozczarowany jednocześnie Mesjaszem oraz kuzynem.

Jonasz z kolei obraża się na Boga, ponieważ ten spełnił to, co zapowiedział. Czasami bywa tak, że w głębi duszy mamy nadzieję, że Bóg zrobi coś po naszemu, a nie po swojemu.

  • Jak często rozczarowanie z powodu jednej rzeczy przesłania mi wszystkie inne dary od Boga?

Drugim typem rozczarowania będzie rozczarowanie samym sobą - to, co robimy jest niewystarczające. Będzie to dla nas nauczka, aby poprosić Ducha Świętego o pomoc w tym wszystkim, co robimy na naszej drodze wiary.

Przeczytajmy wiersz ks. Jana Twardowskiego:

Nie płacz w liście
nie pisz, że los Ciebie kopnął
nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia
Kiedy Bóg drzwi zamyka - to otwiera okno
Odetchnij, popatrz
Spadają z obłoków
małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia
a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju
i zapomnij, że jesteś, kiedy mówisz, że kochasz

—ks. Jan Twardowski, „Nie płacz w liście”

  • Jaką szansę dostrzegam w kryzysie, w rozczarowaniu?

  • Kiedy ostatni raz dostrzegłem okno, które otworzył dla mnie Bóg?

Pokora w poszukiwaniu oraz zastosowanie

Ten punkt ma nam uświadomić rolę pokory w naszym poszukiwaniu Boga oraz pozwolić nam dobrze wejść w kolejne elementy rekolekcji. O zagadnienie pokory oparte będzie także zastosowanie tego spotkania. Nie pomijajmy tej zależności - pokora to dobry punkt na dyskusję

  • Cóż to jest pokora?

  • Jak często mylimy pokorę z poniżaniem się?

Przeczytajmy:

Panie, moje serce się nie pyszni
i oczy moje nie są wyniosłe.
Nie gonię za tym, co wielkie,
albo co przerasta moje siły.
Przeciwnie: wprowadziłem ład
i spokój do mojej duszy.
Jak niemowlę u swej matki,
jak niemowlę - tak we mnie jest moja dusza

—Ps 131,1-2

Pokora jest akceptacją prawdy o sobie. Będzie szczerym wysiłkiem w poznawaniu siebie i zgadzaniu się na to, co się o sobie poznaje. Pokora może nas doprowadzić do bardzo prostego stwierdzenia - jako człowiek mam ograniczone możliwości, nie mogę uczynić wszystkiego. Dotyczy to zarówno spraw codziennych, np. uzdolnienia artystyczne jak i nadprzyrodzonych.

Pokora to trudna sprawa - niektórzy mówią, że pokora to taka cnota, która ulatuje w momencie, kiedy ją sobie uświadamiasz. Jest to bardzo otrzeźwiająca myśl.

W sprawach Bożych człowiek pokorny musi uznać, że wszelkie dobro pochodzi tylko od Boga, a patrząc na swoje dary i talenty wrodzone wie, że otrzymał je od Boga, dlatego choćby był bardzo uzdolniony, nie będzie czuł się lepszy i poniżał mniej zdolnych, zaś nie mając jakichś szczególnych darów naturalnych nie będzie rozpaczał i zazdrościł innym, gdyż wie, że jeśli Bóg ich mu nie udzielił, to widocznie nie są mu one potrzebne.

Zastosowanie ze spotkania jest dosyć proste, a jednocześnie znamienne jeżeli chodzi o naszą drogę do świętości. Pierwszą rzeczą, na którą powinniśmy zwrócić uwagę jest fakt, czy jesteśmy gotowi na prawdę. Jonasz jest dla nas dobrym przykładem tego, że nawet kiedy Bóg spełni to, co powiedział i tak będziemy niezadowoleni, ponieważ nasze oczekiwania nie zostaną spełnione.

Zastanówmy się nad tymi aspektami naszego życia, które wymagają poznania i poszukiwania. Poszukajmy tych sfer naszego życia, których boimy się poznawać, ponieważ przeraża nas to, co możemy odkryć i że się rozczarujemy. Pomyślmy nad tym wieczorem i zanotujmy nasze rozważania. Powierzmy je Bogu podczas sobotniej modlitwy porannej.

Modlitwa końcowa

Przeczytajmy:

To jednak mówi Pan: Gdy dla Babilonu upłynie siedemdziesiąt lat, nawiedzę was i wypełnię na was swoją pomyślną zapowiedź, by was znów przyprowadzić na to miejsce. Jestem bowiem świadomy zamiarów, jakie zamyślam co do was - wyrocznia Pana - zamiarów pełnych pokoju, a nie zguby, by zapewnić wam przyszłość, jakiej oczekujecie. Będziecie Mnie wzywać, zanosząc do Mnie swe modlitwy, a Ja was wysłucham. Będziecie Mnie szukać i znajdziecie Mnie, albowiem będziecie Mnie szukać z całego serca.

—Jr 29,10-13